Siostrę Dulcissimę poznałam rok temu podczas odmawiania rekolekcji „Oddanie 33 z kapłanami ziemi śląskiej” drogą internetową. Zarówno te rekolekcje, jak i wszystkie następne miesiące modlitw, poświęcone były najpierw jednej, a potem trzem palącym moje serce sprawom, których nie mogę publicznie podać ze względu na ich delikatność, a które są znane Siostrom z wiadomości prywatnych.
Odmawiane były z większą lub mniejszą cierpliwością i zaufaniem.
25 października podłamana kolejnym bolesnym faktem, napisałam list do św. Józefa z prośbą o szybkie wysłuchanie, niejako obrażając się na s. Dulcissimę za Jej „nieefektywność”, z zamiarem zostawienia go po kryjomu w pobliskim kościele pod Jego wezwaniem. Łzy kapały mi na kierownicę i wtedy przyszła decyzja, aby ten list, jako wspólny, wysłać na adres Zgromadzenia Sióstr drogą pocztową — co też uczyniłam.
28 października wracając wieczorem z cmentarza, z grobu moich bliskich, poczułam, jakby Ktoś zdjął z mojego serca ogromny ciężar tych intencji, który nie pozwalał już normalnie funkcjonować ani pracować, powodując coraz większe zaniedbania w pracy, w domu oraz wobec najbliższych. Zrozumiałam, że teraz muszę tylko — albo aż — zaufać i dać się prowadzić do rozwiązania.
Do niego jeszcze nie doszło, ale w minionych dniach wydarzyło się wiele małych cudów, przynoszących ulgę i radość.
Siostro Dulcissimo, przepraszam i dziękuję.
Święty Józefie, dziękuję.
Bądź uwielbiony, Boże, w Twoich Świętych i sługach Bożych!
Dziękuję Siostrom za każde słowo wsparcia i nadziei.
Proszę o opublikowanie, jeśli można, tego wpisu jako mojego świadectwa wstawiennictwa s. Dulcissimy i św. Józefa.
Danuta
01.11.2025
Comments are closed.