Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,
Drogie Siostry Maryi Niepokalanej chciałabym podzielić się z Wami przeżyciami związanymi z postacią siostry Marii Dulcissimy, Heleny Hoffmann.
Po raz pierwszy spotkałam się z informację o siostrze Marii Dulcissimie w swoim miejscu pracy w 1999r. Pracuję w Szkole Podstawowej w Nowym Bytomiu. Na biurku, w sali lekcyjnej znalazłam ulotki o siostrze, spakowałam je razem ze swoimi dokumentami. Dopiero po jakimś czasie porządkując swoje rzeczy znalazłam czas, by wczytać się w treść ulotek.
Zaciekawił mnie fakt, że urodziła się na Zgodzie w Świętochłowicach, czyli bardzo blisko Nowego Bytomia. Modlitwę, który znalazłam na broszurce zaczęłam coraz częściej włączać do swoich codziennych modlitw. Powierzając jej swoje problemy i troski. Wierzyłam, że moje modlitwy zostają wysłuchane właśnie za przyczyną służebnicy Bożej siostry Marii Dulcissimy.
Ważnym momentem w moim życiu był fakt, że w maju 2000 roku, w czasie badania ultrasonograficznego piersi stwierdzono u mnie torbiel lub cystę. Wiadomość ta była dla mnie przerażająca. Nie wiedziałam, jak potoczą się dalsze moje losy. Moje kolejne dni były wypełnione lękiem i strachem nie tylko o siebie, ale również o przyszłość mojej rodziny, w szczególności moich małych córeczek. Miałam swoją chorobę kontrolować i obserwować, czy coś się dzieje, czy rośnie, rozszerza się. Nie potrafiłam uwolnić się od lęku, jednak postanowiłam prosić Boga o zdrowie. Pełna bojaźni do swoich codziennych modlitw włączałam modlitwę za przyczyną siostry Marii Dulcissimy. Odmawiałam ją systematycznie i żarliwie wierząc w Jej wstawiennictwo. Jednak nie będę ukrywała, że dni te były dalej pełne lęku i niepewności, aż do badania kontrolnego. Nastąpiło ono 14 lipca 2000 roku i stwierdzono w nim, że budowa obu piersi jest prawidłowa. Lekarz, który wykonywał badanie był tak samo radosny jak ja. Trudno mi opisać uczucie, które mi towarzyszyło w tamtej chwili. Radość a przede wszystkim wdzięczność za wstawiennictwo siostry Dulcissimy.
Dzielę się tą ważną informacją z Wami Drogie siostry, tym bardziej, że wśród bliskich mi osób, brakuje mi kogoś z kim mogłabym swobodnie porozmawiać na temat wiary, Boga, modlitwy i łaski, która mnie spotkała.
Moja najbliższa rodzina wiedziała o chorobie, jednak nie dzieliłam się z nimi moją wiarą w moc modlitwy, obawiając się niezrozumienia z ich strony. Pomimo tego, że są to osoby, które darzę bardzo wielkim uczuciem i od których zaznaję wiele miłości. Jedyną osobą z którą rozmawiałam o chorobie i doświadczonej łasce była moja przyjaciółka z pracy, która potwierdzi autentyczność tego listu i mojego wyznania.
Z Chrystusowym pozdrowieniem
Małgorzata Ł
Ruda Śląska, 22.07.2000
Comments are closed.