(…) Pomóż mi Jezu, żebym lot orła osiągnęła, nie pozostawała zawsze siedząc na ziemi, jak kuropatwa. Daj, by moja wola była mocna! Czemu służy dobra wola, jeśli nie jest dość mocna, by przynieść ofiarę? Nie tylko słowami, nie, pozwól mi czynami sprawić radość Tobie i Maryi! O Jezu, pozwól mi być wielką i pozostać małą! Trzykrotnie Święty Boże, jeśli Twoją najświętszą wolą jest, bym jeszcze więcej cierpiała, wtedy chcę jeszcze więcej znosić.
Godną, mój Jezu, przyjąć Cię w Komunii świętej, nie będę nigdy. Ponieważ, gdybym była tego godna, wtedy Komunia święta byłaby dla mnie niekonieczna. Prawdziwym męczeństwem jest, gdy żyje się między bojaźnią i nadzieją. Cieszę się i cierpię, śmieję się i płaczę. W tym roku [1932], o Jezu, cierpię duchowo o wiele więcej. Czy to zależy ode mnie? O Jezu i Maryjo, pozwólcie mi być prawdziwą zakonnicą.
O Jezu, jak bardzo pragnę z kapłanami ratować dusze dla Ciebie! Pozwól mi pomagać kapłanom! Jezu błogosław spowiednika, jego trudy i tych wiele słów pocieszenia i pozwól, aby nic nie zginęło z mojej winy! Dałeś mi wielką łaskę bycia chrześcijanką. Podaruj mi szczerość, wspaniałomyślność, męstwo i jasne samopoznanie.
O Jezu, pomóż mi uprosić dla każdej mojej współsiostry jedną duszę z czyśćca! Nikt nie rozumie mojej choroby, wszyscy stają przed zagadką; nikt nie może tej zagadki rozwiązać. Nikt nie zna mej tęsknoty, mojej tęsknoty za niebem. O Maryjo, uformuj moją duszę do żywego Magnificat!
Dziś znów dopięłam swego, byłam nieposłuszna. Wzywano mnie, bym poszła do rozmównicy, kilka pań chciało mnie zobaczyć, tak mi powiedziano. Odpowiedziałam krótko, bez zastanowienia: „Nie jestem przecież w teatrze” i odeszłam. Widzisz, Zbawicielu! Później poznałam, co zgubiłam dla mej duszy. Było za późno.
Chciałabym, o Jezu, być nową ofiarą; czy tak ma być? Ponieważ zasadniczo jesteśmy wszyscy duszami ofiarnymi. Dlatego powinniśmy iść za Tobą na Golgotę.
O Duchu Święty, Ty nieznany Boże dzisiejszego świata, oświeć naszych księży i daj im słuszne słowa, by uratowali wiele dusz!
Comments are closed.