Była noc 30 stycznia tego roku [2000]. Dla pani Alfredy była to kolejna ciężka noc. Od wielu lat chorowała na astmę. W ostatnim czasie jej stan znacznie się pogorszył. Pobyt w szpitalu niewiele pomógł. Pogotowie przyjeżdżało do niej teraz nawet trzy razy na dobę. Od przyjmowania mnóstwa leków dostała zatrucia. Myślała, że zbliża się jej koniec. Nagle nadszedł kolejny atak. Zaczęła się dusić. Usiadła na łóżku i rozpłakała się.
– Boże, jeśli to prawda co piszą w „Małym Gościu”, przyślij siostrę Dulcissimę, niech mnie wyleczy – powiedziała.
Położyła się i zasnęła.
To był dziwny sen. Zobaczyła – ni to w podświadomości, ni na jawie – kobietę w czarnym habicie, która podeszła do chorej i zaczęła coś robić w jej oskrzelach.
– Ja wszystko czułam, ale nie mogłam się obudzić – wspomina pani Alfreda.
– Przy kolejnych uciskach w piersiach czułam wielki ciężar, myślałam, że ta kobieta mnie udusi – opowiada.
Kiedy zrobiło jej się lżej, zaczęła odzyskiwać świadomość. Zanim obudziła się całkowicie, miała wrażenie, że zakonnica zasklepiła jej klatkę piersiową. Kiedy „zoperowana” otworzyła oczy, zobaczyła oddalającą się postać w czarnym habicie. Pani Alfreda usiadła na posłaniu. Czuła się dziwnie lekko, jak nigdy dotąd. Wciągnęła głęboko powietrze i … nic. Żadnej duszności, żadnego kaszlu. Wstała, przeszła się kilka kroków – oddech swobodny. Ubrała się i wyszła na dwór, odetchnęła głęboko, całą piersią. To samo cudowne uczucie ulgi, żadnych objawów astmy. Od tamtego dnia minęło osiem miesięcy. Torba z lekami przeciw astmie pokryła się już kurzem. Pod koniec czerwca panią Alfredę zobaczył lekarz, u którego wcześniej się leczyła.
– Myślałem, że pani nie żyje – powiedział zdumiony. Nie mieściło mu się w głowie, że ktoś tak chory mógłby w jednym momencie wyzdrowieć. Pani Alfreda jest przekonana, że swoje zdrowie zawdzięcza wstawiennictwu siostry Dulcissimy, młodej zakonnicy, która zmarła w opinii świętości. W kwietniu ubiegłego roku [1999] pisaliśmy o niej w „Małym Gościu „. Jak widać, dobrze, że nasz miesięcznik czytają też czasem dorośli. Ale czasem trzeba się też namęczyć, żeby to uczynili.
Franciszek Kucharczak
Franciszek Kucharczak, Nie chciała być nadzwyczajna. I to jest nadzwyczajne. OD PINEZKI DO AUREOLI – artykuł zamieszczony w Małym Gościu Niedzielnym, w kwietniu 1999 r.
na zdjęciu Pani Alfreda Skrzypa z wnukiem Przemysławem
Pani Alfreda mieszka we wsi Wołkowiany koło Chełma Lubelskiego. Kilka miesięcy po nagłym ustaniu choroby napisała list do wymienionej w „Małym Gościu” mieszkanki należącego obecnie do Raciborza Brzezia. Opisała w nim wydarzenie, które miało miejsce w nocy 30 stycznia. Dzięki temu i my dowiedzieliśmy się o tym. [redakcja Małego Gościa]
Jedenastoletni Przemek przyniósł babci ,,Małego Gościa … ” z artykułem na temat siostry Dulcissimy w kwietniu ubiegłego roku. [1999] Stąd wniosek, że warto podsuwać „Małego Gościa … ” swoim babciom
Franciszek Kucharczak, artykuł opublikowany w „Małym Gościu Niedzielnym” wrzesień 2000, s.20
Fot. Katarzyna Artymiak
Comments are closed.