Sługa Boga s.M. Dulcissima jest moją kuzynką. Jej matka i moja matka są siostrami (Albina i Jadwiga Jarzombek). Jesteśmy pewni, że s.M. Dulcissima jest świętą.
Pamiętam z mojego dzieciństwa jak moi rodzice mówili, że mamy w naszej rodzinie świętą. Wszystkie trudniejsze sprawy powierzali siostrze Dulcissimie (w modlitwach) i zawsze zostali wysłuchani.
Gdy ojciec zachorował i lekarze oświadczyli, że nie ma już żadnego ratunku dla niego, moja matka zrozpaczona poleciła nam, małym dzieciom, a było nas troje: najmłodsza Urszula, starsza Agnieszka i ja najstarszy syn Józef, abyśmy prosili za przyczyną siostry Dulcissimy Pana Jezusa o zdrowie dla taty. Modliliśmy się wszyscy głośno, razem z mamą. Mieliśmy w domu, na opłatku, zaschniętą kroplę krwi siostry Dulcissimy i mama z wielką wiarą, że siostra Dulcissima uprosi u Pana Jezusa zdrowie dla taty, dała mu połknąć tę kroplę krwi. Rezultat był prawie natychmiastowy. W krótkim czasie, tatuś już szedł pieszo w pielgrzymce do Częstochowy, aby podziękować Panu Jezusowi za cudowne uzdrowienie. Umarł, gdy miał 85 lat.
Ojciec zawsze mówił, „zobaczycie, że s. M. Dulcissima będzie kiedyś ogłoszona świętą”. Moi rodzice nie dożyli rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego, ale my bardzo się cieszymy i dziękujemy Panu Bogu za tak wielką łaskę.
Każdego dnia razem z żoną o godz. 15.00 modlimy się głośno koronkę do Miłosierdzia Bożego między innymi o rychłe zakończenie procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożej s.M. Dulcissimy. (…)
Gdy s. M. Dulcissima zmarła ja miałem 8 lat, ale pamiętam jak moi rodzice mówili, że Leńka (bo tak ją nazywano) będzie kiedyś świętą. To tyle co na ten temat mogę powiedzieć.
Każdy dzień modlimy się o błogosławieństwo Pana Jezusa dla naszej rodziny a s.M. Dulcissimę prosimy, aby uprosiła u Pana Jezusa niezachwianą wiarę i opiekę Matki Boskiej nad nami.
Będąc w Algierii, gdy zbliżał się koniec naszego kontraktu, prosiliśmy s.M. Dulcissimę, aby nam uprosiła u Pana Jezusa szczęśliwą podróż do domu, gdyż wracaliśmy samochodem.
I co się stało?
Dzień przed wyjazdem, na parkingu w hucie, w której pracowałem, ktoś odkręcił mi w prawym przednim kole śruby łączące koło z wahaczem. Śruby ledwo się jeszcze trzymały, w każdej chwili mogły wypaść.
Jak to zauważyłem?
Musiałam jeszcze coś załatwić w dyrekcji huty. Idąc do samochodu, zobaczyłem, że w kole nie ma powietrza. Stwierdziłem, że w oponę wbił się róg cienkiej (0,7mm grubości) blachy. Taka cienka blacha nie ma prawa wbić się w oponę. A jednak tak się stało. Odkręcając koło, zauważyłem, że koło jest luźne. Zacząłem szukać przyczyny tego i znalazłem te odkręcone śruby. Czyż to nie był cud? Gdyby nie ta cienka blacha, która przebiła oponę pojechalibyśmy z odkręcone kołem. Rodzina lekarza, która wyjechała przed nami, rozbiła się na autostradzie, widocznie zrobili im to samo co nam. Ktoś czyhał na nasze życie, ale się nie udało. Jesteśmy pewni, że to s.M. Dulcissima uprosiła nam u Pana Jezusa szczęśliwy powrót do domu.
Ruda Śląska 11.03.2012
Józef
Z archiwum sióstr Maryi Niepokalanej w Katowicach
Comments are closed.