32 415 68 48
 

Mateusz miał wypadek (1)

top feature image

Mateusz miał wypadek (1)

Uzdrowienia dokonał Jezus Miłosierny za pośrednictwem służebnicy Bożej s. Marii Dulcissimy dzięki naszym gorącym modlitwom niesionym do niego.

Cudowne uzdrowienie

10 stycznia 2024 roku, była to środa wieczorem. Nagły telefon od mojej mamy- „Mateusz miał wypadek, módlcie się! Tylko modlitwa może Go uratować.” Pierwszą reakcją było ogromne zaskoczenie, ale niewiele myśląc wraz z mężem i dziećmi uklękliśmy z różańcami w rękach i rozpoczęliśmy modlitwy.

Mateusz to mój dziewiętnastoletni kuzyn, który podróżował samochodem, jako pasażer z dwojgiem swoich kolegów. W wyniku zderzenia z innym samochodem, którego kierowca wymusił pierwszeństwo. W czasie uderzenia Mateusz wypadł przez boczną szybę na jezdnię. Jego stan od samego początku był bardzo poważny. Ratownicy, jak i policja nie dawali mu żadnych szans na przeżycie. Karetka zabrała Go do szpitala w Katowicach- Ochojcu. W szpitalu został przyjęty z powodu ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej i śpiączki mózgowej w przebiegu urazu czaszkowo-mózgowego.

Wystarczyła jedna chwila, w której dla całej naszej rodziny, przyjaciół i znajomych czas stanął w miejscu. Nasze „ważne” sprawy stały się nic nie ważnymi błahostkami. Każdy z nas był myślami z Mateuszem i ciągłej modlitwie z Panem.

Kilka dni później wybrałam się do ks. Sylwestra Suchoń prosić o modlitwę w intencji chorego.

„Ksiądz Teodor odprawi Mszę w jego intencji”- powiedział. Ksiądz Teodor to brat ks. Sylwestra. Msza odbyła się w czwartek 18 stycznia, dzień po tym jak Mateuszowi odstawili leki utrzymujące Go w stanie śpiączki. Podczas owej Mszy św. ks. Teodor powiedział o służebnicy Bożej Siostry Marii Dulcissimy Hoffmann, która posługiwała w Zgromadzeniu Sióstr Maryi Niepokalanej w Brzeziu. Opowiadał, że przez Jej wstawiennictwo można wyprosić wiele cudownych łask. Podzielił się z nami grudką ziemi z grobu s. Marii Dulcissimy, która już następnego dnia znalazła się obok łóżka chorego.

Od tego dnia cała rodzina rozpoczęła modlitwę nowenny do siostry Marii Dulcissimy. Już w sobotę zaczęliśmy doświadczać cudu- Mateusz otworzył oczy, poruszał rękami i nogami. W kolejnych dniach następowały coraz większe postępy, lekarze byli nimi ogromnie zdumieni.

Grupa młodych osób z najbliższego otoczenia Mateusza wybrała się do Brzezia, aby wyprosić dar uzdrowienia dla naszego chorego.

Dnia 29 stycznia lekarze zaplanowali zabieg embolizacji przetoki żylno – jamistej. Mateusz był już przygotowany do zabiegu na sali operacyjnej, gdzie okazało się, że operacja jest niepotrzebna. Cudem wszystko SAMO wróciło do normy. Stan chorego stopniowo się stabilizował i poprawiał.

W czasie pobytu w szpitalu Mateusz doświadczył okropnych koszmarów sennych. Prześladowały Go wystrzały z broni, widok biegających po szpitalu terrorystów. Po późniejszej rozmowie z siostrą Małgorzatą dowiedzieliśmy się, że siostra Maria Dulcissima toczyła walkę duchową, walczyła z demonami w czasie choroby, które musiała pokonać. Więc koszmary to demony, z którymi walczył i także wygrał te nierówną walkę i wrócił do nas.

Po trzech tygodniach na OIOMIE w Katowicach – Ochojcu nasz chory został przetransportowany do szpitala w Mikołowie, z którego wrócił do domu 16 lutego.

Po niedługim czasie zaczęliśmy słyszeć u Mateusza dziwne świsty. Po konsultacji z lekarzami ze szpitala w Bystrej okazało się, że nastąpiło u niego pointubacyjne zwężenie tchawicy. Leczenie zwężonej tchawicy odbywa operacyjnie. Niestety 24 kwietnia wystąpiły u niego silne duszności. Wezwana karetka zabrała go do szpitala w Bielsku – Białej skqd jeszcze tego samego dnia został przekazany do szpitala w Bystrej. 25 kwietnia był przetransportowany do szpitala z Zabrzu na oddział Chirurgii Klatki Piersiowej, gdzie został poddany bronchoskopii interwencyjnej i poszerzeniu tchawicy. 5 maja 2024r wrócił do domu i już 7 maja przystąpił do pisania matury.

12 czerwca 2024r. został poddany operacji wycięcia zwężonego odcinka tchawicy. Po pięciu dniach lekarze wypisali go do domu w stanie dobrym i bez komplikacji pooperacyjnych.

60 dni – tyle Mateusz spędził w szpitalach. Choć słaby i obolały to wrócił do nas na własnych nogach, sprawny fizycznie i psychicznie. Człowiek, któremu lekarze nie dawali szans na życie, a co dopiero normalne życie. To jeszcze nie koniec walki o zdrowie, ale po tak ciężkim wypadku śmiało możemy powiedzieć- ,,Cuda istnieją, wystarczy wiara i gorliwa modlitwa.”

CHWAŁA PANU, BO CZYNI CUDA!

 

Anna

Ćwiklice, 08.01.2025

Comments are closed.

Post navigation

  Next Post :
Previous Post :   

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Czytaj więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close