30 kwietnia 1943 roku ozdabiałam z kilkoma członkiniami Sodalicji Mariańskiej nasz kościół parafialny w Rogowie na nadchodzący miesiąc maj. Z tego powodu wróciłam do domu później. Było jeszcze dużo pracy w polu do wykonania po południu, szczególnie przy sadzeniu kapusty. W pośpiechu stanęłam lewą stopą na gwóźdź, który był w desce. Ten wszedł bardzo głęboko w stopę. Z wielką trudnością uwolniłam stopę od gwoździa. Rana nie krwawiła, ale rdza została wewnątrz. Ponieważ praca nagliła, zawiązałam naprędce stopę i pracowałam do wieczora. Wieczorem stopa była bardzo spuchnięta, a palce sztywne. Pokazały się znaki zakażenia. Ból był nie do zniesienia. Moi rodzice i rodzeństwo sądzili, że rano muszę iść do lekarza i stopa na pewno zostanie amputowana. W mojej wielkiej potrzebie zwróciłam się do S. M. Dulcissimy i przyrzekłam jej, że opiszę to, jeśli uprosi mi zdrowie u Zbawiciela. Z mocnym zaufaniem położyłam się spać. Następnego poranka wstałam o godz[inie] czwartej, ale ból był jeszcze większy. Położyłam się ponownie z największym zaufaniem, że S. M. Dulcissima mi pomoże i wpadłam w głęboki sen. Po godzinie ktoś mnie obudził, pomimo, że nikogo w pokoju nie było. Wstałam, byłam zdrowa. Nie było widać znaku po ranie. Wszyscy, którzy wieczorem widzieli stopę, powiedzieli:» Stał się cud «.
To zawdzięczam wstawiennictwu S. M. Dulcissimy.
Elfryda Mrozek
Comments are closed.