Kategoria Literacka – praca konkursowa Karola Stawinogi
Nazywam się Karol. Mam 13 lat i chciałem Wam opowiedzieć moją historię, ale przede wszystkim to czego dowiedziałem się od mojej prababci Łucji Bugdol z domu Darowski.
Nie umiem sam przeprowadzić wywiadu, więc poprosiłem o pomoc moją mamę, wnuczkę Łucji Darowskiej, by pomogła mi przeprowadzić ten wywiad.
Zacznę od początku. Prababcia i cała jej rodzina od samego początku była związana z naszą Siostrą Dulcissimą. Znajomość prababci i S. Dulcissimy zaczęła się już w dzieciństwie. Prababcia miała wówczas 11 lat. Siostra Dulcissima przychodziła do nich z siostrą Lazarią, bo wtedy poruszała się już z ogromnym trudem. Odwiedzała ich bardzo często. Zawsze przychodziła z pocieszeniem i zapewnieniem o modlitwie. Odwiedzała wiele rodzin w Brzeziu. Zawsze pojawiała się tam, gdzie chorzy i ludzie starsi potrzebowali pocieszenia. Pamiętała również o dzieciach. W 1936 roku w marcu urodziła się najmłodsza siostra prababci Tereska. Po jej narodzinach Siostra Dulcissima odwiedziła mamę babci i wyszła z propozycją pozostania Duchową Matką Chrzestną Tereski.
W dniu chrztu ofiarowała jej swój medalik zakonny, który od 84 lat jest w posiadaniu rodziny Darowskich. Siostra Dulcissima była już bardzo chora. Podczas jednej z ostatnich wizyt w domu Darowskich powiedziała, że po śmierci przyjdzie po Tereskę i zabierze ją do nieba. Prababcia wspomina Tereskę jako zdrowe dziecko, więc trudno jej mamie było w to uwierzyć, że może coś się wydarzyć. W maju 1936 roku siostra Dulcissima zmarła a Tereska w październiku tego samego roku.
W posiadaniu rodziny pozostał medalik, po który często przychodzili mieszkańcy Brzezia, kiedy w ich życiu źle się działo i pojawiała się choroba. Rok przed narodzinami Tereski bardzo poważnie zachorował młodszy brat prababci Jan. Wskutek powikłań po szkarlatynie stracił słuch i wzrok. Lekarze wówczas poinformowali rodziców, że nie ma żadnej nadziei na poprawę jego stanu zdrowia. Siostra Dulcissima bardzo gorąco się za niego modliła, prosząc o uzdrowienie. Prosiła Pana Boga, aby znów zaczął widzieć i słyszeć. Prośby zostały wysłuchane. Zdumiony lekarz wyraźnie powiedział: „Pani Darowska ja nic nie zrobiłem, to jest cud”. Ten chłopak został wielkim poetą dzięki modlitwie naszej sługi Bożej.
Wróćmy jednak do medalika. Po śmierci matki mojej prababci pozostał on w posiadaniu naszej babci, która przez całe swoje życie była i jest z nim bardzo związana. Zawsze uczyła nas miłości, zaufania do Siostry Marii Dulcissimy. Cała nasza rodzina wiele jej zawdzięcza. Pomagała nam w najtrudniejszych momentach życia. Nosiła go moja mama, aż do rozwiązania, kiedy dowiedziała się o tym, że urodzę się bardzo chory. Był ze mną po moich narodzinach. To nim mama po raz pierwszy mnie błogosławiła. Był ze mną podczas każdej operacji i kiedy długo, i ciężko dochodziłem do zdrowia. Mogę powiedzieć, że jestem szczęściarzem. Towarzyszył mojej ukochanej babci, kiedy ciężko zachorowała. To on dawał nam siły do walki z przeciwnościami losu.
Po medalik przychodzili inni ludzie, którzy chcieli, aby medalik towarzyszył im w najtrudniejszych momentach życia czy chorobie.
Kiedy odwiedzałem prababcię, aby zrobić z nią wywiad, mówiła jak trudno byłoby się jej z nim rozstać w tej chwili. Chce jednak, aby wrócił w posiadanie klasztoru po jej odejściu z tego świata.
Co stałoby się z medalikiem, kiedy mama prababci oddałaby go po śmierci Tereski? Z pewnością nie odwiedziłby tak wielu domów i tak wielu chorych w naszej diecezji. Być może taki był zamysł naszej ukochanej Sługi Bożej Siostry Marii Dulcissimy.
Karol
praca konkursowa
Comments are closed.