Oblubienica Krzyża – taki tytuł wybrała sobie Helena Hoffmann wstępując do Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. Młoda zakonnica bardzo szybko dojrzała do tej tajemnicy i do spotkania z Umiłowanym. W ciągu zaledwie 26 lat swego życia przecierpiała prawdziwe „morze męki”, ale nie było w tym cierpieniu rezygnacji. Była przekonana, że Jezus – jedyny Oblubieniec prosi ją o przyjęcie tej ofiary i pokuty za innych.
CZYTAJ!
Mk 10, 13-16
Przynosili Jezusowi również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boga. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Boga jak dziecko, ten nie wejdzie do niego». I biorąc je w objęcia, kładąc na nie ręce i błogosławił je.
ROZWAŻ!
Najmłodszy Doktor Kościoła – św. Teresa od Dzieciątka Jezus przekazała nam podstawową tezę swojego życia w wyznaniu: „Zrozumiałam, że Kościół posiada Serce i że to Serce płonie Miłością. Zrozumiałam, że jedynie Miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby przypadkiem zabrakło Miłości, Apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, Męczennicy nie chcieliby przelewać swojej krwi… Zrozumiałam, że Miłość zamyka w sobie wszystkie powołania, że Miłość jest wszystkim, obejmuje wszystkie czasy i wszystkie miejsca… jednym słowem, jest wieczna!” (por. Rękopisy autobiograficzne, B 3v). Pragnienie dziecięcego zawierzenia i powołanie do oblubieńczej miłości stało się również udziałem śląskiej Oblubienicy Krzyża, zwłaszcza pod wpływem częstych wizji Świętej z Lisieux, która od dzieciństwa była jej przewodniczką.
Helena Joanna Hoffmann przyszła na świat w rodzinie robotniczej w Świętochłowicach-Zgodzie 7 lutego 1910 roku. Z domu rodzinnego wyniosła głęboką wiarę i wrażliwość na trudy codziennego życia. Duży wpływ na życie religijne Heleny wywarł kontakt z siostrami Maryi Niepokalanej, które w jej rodzinnym mieście prowadziły przedszkole, ambulatorium i opiekowały się chorymi. W marcu 1928 roku Helena wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, gdzie przyjęła imię zakonne Maria Dulcissima. Nowicjat odbyła w Nysie, a wieczystą profesję złożyła w Brzeziu nad Odrą w 1935 roku. Wcześnie ujawniła się jej nieuleczalna choroba połączona z nieustannym cierpieniem. Przyjęła ją jako dar i wolę Bożą. Stale ponawiała swoje pragnienie świętości i ratowania dusz dla Chrystusa. „Wręcz zachłannie pragnęła wynagradzać za ludzkie grzechy. «Daj mi dusze, dusze, dusze! Są takie drogie, kosztują tak wiele!» – dyszała nękana atakami drążącej ją choroby. – «Za kapłanów, za Zgromadzenie…» – powtarzała. W ostatnich tygodniach przed śmiercią wołała do siebie ludzi świeckich. «To są dusze… Muszę je też zawołać. Wszystkie powinny przyjść» – tłumaczyła opiekunce, siostrze Lazarii. Krótko przed śmiercią modliła się: «Jezu, daj księdzu proboszczowi i parafii dużo… daj im dużo, Jezu, daj im dużo». Ludzie wiedzieli, że ta młoda, zgięta od bólu, ale mimo to prawie zawsze uśmiechnięta kobieta, modli się za nich. Nic dziwnego, że pogrzeb zgromadził dosłownie wszystkich mieszkańców Brzezia. Do dziś świadkowie tamtego wydarzenia wspominają, że wyglądało to raczej na wesele niż uroczystość żałobną. «Ona była przecież dzieckiem. Wtedy nie nosi się żałoby» – tłumaczył brzeski proboszcz” (por. F. Kucharczak, Dulcissima na rany, GN 19/2001).
Siostra Maria Dulcissima zmarła 18 maja 1936 roku. Pochowano ją na cmentarzu w Brzeziu, a pamięć o niej i spontaniczny kult wiernych trwa do dziś. Grób młodej zakonnicy stał się miejscem modlitwy i zwierzeń wielu szukających u niej pomocy i wstawiennictwa. Zachowały się też liczne świadectwa łask uzyskanych za jej wstawiennictwem. 18 lutego 1999 roku rozpoczął się jej proces beatyfikacyjny.
Sługa Boża Maria Dulcissima była ewangelicznym dzieckiem, które gorąco pragnęło być blisko Jezusa. Nic nie mogło jej przeszkodzić w spotkaniu z Ukochanym. Znalazła się w Jego objęciach i przyjęła Jego błogosławieństwo. Jezus wciąż staje w obronie najmniejszych i stawia ich jako wzór do naśladowania. Dziecięca postawa ufności i bezinteresownej miłości jest bowiem najlepszą drogą do królestwa niebieskiego. Wszyscy synoptycy potwierdzają naukę o przyjmowaniu królestwa Bożego na wzór dziecka (por. Mt 19, 13-15; Mk 10, 13-16; Łk 18, 15nn). W scenie spotkania Jezusa z dziećmi ujawniła się odwieczna miłość Boga do ludu, porównywalna do miłości ojca do syna (Oz 11, 1), mocniejsza niż miłość matki do dziecka (Iz 49, 14-15), oblubieńca do oblubienicy (Iz 62, 4-5). Taka miłość zwycięża największe niewierności (Ez 16; Oz 11), nigdy nie ustaje (1 Kor 13, 8), trwa aż do udzielenia najcenniejszego daru: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16). Taka miłość jest „wieczna” (Iz 54, 8. 10; Jr 31, 3) i oczekuje na odpowiedź ze strony człowieka.
Przykazanie miłości jest najwyższym prawem – programem życia:
- Katechizm Kościoła przypomina: „Bóg nieskończenie doskonały i szczęśliwy zamysłem czystej dobroci, w sposób całkowicie wolny, stworzył człowieka, by uczynić go uczestnikiem swego szczęśliwego życia. Dlatego w każdym czasie i w każdym miejscu jest On bliski człowiekowi. Powołuje go i pomaga mu szukać, poznawać i miłować siebie ze wszystkich sił (…) Czyni to przez swojego Syna (…) W Nim i przez Niego Bóg powołuje ludzi, by w Duchu Świętym stali się Jego przybranymi dziećmi, a przez to dziedzicami Jego szczęśliwego życia”. Czy mamy świadomość, że takie dziedzictwo zobowiązuje?
- Czy byliśmy dla kogoś „przeszkodą” w drodze do Jezusa? Czy przeszkadzaliśmy zbliżyć się do Niego bliskim, podwładnym, współbraciom w wierze i niewierzącym? Czy nasze słowa lub czyny były dla kogoś powodem zgorszenia (por. Mt 18, 6-10)?
- Jak odpowiedzieliśmy na Boże wezwanie?
MÓDL SIĘ!
Boże, Ojcze miłosierdzia, Ty pojednałeś ze sobą świat przez Śmierć na Krzyżu i Zmartwychwstanie swojego Umiłowanego Syna Jezusa Chrystusa. Ty wzywasz wszystkich wierzących, aby łączyli swoje cierpienia z Męką Zbawiciela dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół. Przyjmij jako miłą Tobie ofiarę pokorne życie swojej służebnicy Siostry Marii Dulcissimy, naznaczone dźwiganiem codziennego krzyża. Obdarz ją chwałą błogosławionych w Twoim Królestwie i wysłuchaj modlitwy swojego ludu, jakie za jej wstawiennictwem ufnie zanosi do Ciebie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
ŻYJ SŁOWEM!
Charyzmatem sługi Bożej S.M. Dulcissimy było dyskretne poczucie humoru. Pomimo choroby i bólu ewangelizowała swoje otoczenie uśmiechem. Jak dziś realizować wezwanie Apostoła: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!” (Flp 4, 4)?
Ks. prof. dr hab. Jan Kochel
rys. Franciszek Kucharczak
2017-10-18
Comments are closed.