Na zakończenie rekolekcji wielkopostnych z s.Dulcissimą w parafii pw. św. Marcina w Ćwiklicach, w ramach świadectwa wystąpił Mateusz, który doświadczył orędownictwa służebnicy Bożej s.Dulcissimy i zaświadcza, że cieszy się życiem.
Mateusz uprzednio spisał swoje wystąpienie i na początku wypowiedzi posługiwał się kartką, po czym kartkę odłożył i drżącym głosem zaczął opowiadać o wypadku samochodowym, na skutek którego został transportowany helikopterem do szpitala.
Tam rozpoznano u niego ostrą niewydolność krążeniowo – oddechową, śpiączkę mózgową w przebiegu urazu czaszkowo – mózgowego, które doznał na skutek wypadku komunikacyjnego (zderzenie samochodów, dachowanie z uderzeniem w słup).
s.m
Oto świadectwo Mateusza:
Cześć, jestem Mateusz.
Chciałbym podzielić się z Wami historią, która odmieniła moje życie i mam nadzieję, że będzie przypomnieniem o sile wiary, modlitwy i cudów, które mogą się zdarzyć, jeśli tylko otworzymy swoje serca na Bożą pomoc.
10 stycznia 2024 roku, w środowy wieczór, moje życie w jednej chwili zmieniło się na zawsze. Byłem pasażerem w samochodzie, który brał udział w wypadku drogowym. Inny kierowca wymusił pierwszeństwo i w wyniku silnego uderzenia, wypadłem przez boczną szybę i trafiłem na jezdnię. Stan mojego zdrowia był krytyczny. Ratownicy i lekarze nie dawali mi żadnych szans na przeżycie. Trafiłem do szpitala w Katowicach-Ochojcu w bardzo ciężkim stanie — śpiączka, niewydolność krążeniowo-oddechowa, uraz czaszkowo-mózgowy. Dla moich bliskich czas stanął w miejscu.
Kilka dni po wypadku, kiedy byłem w szpitalu, moja rodzina udała się do księdza Sylwestra Suchonia, prosząc go o modlitwę w mojej intencji. W trakcie Mszy, ksiądz Teodor opowiadał o cudownym wstawiennictwie służebnicy Bożej Siostrze Marii Dulcissimie Hoffman. Podzielił się z nami grudką ziemi z Jej grobu, którą moja rodzina umieściła obok mojego łóżka w szpitalu.
To właśnie wtedy zaczęła się moja droga do odzyskania zdrowia. Rodzina rozpoczęła modlitwę nowenną do Siostry Marii Dulcissimy, prosząc o cud uzdrowienia. I wtedy zaczęły dziać się rzeczy, które trudno opisać słowami. Otworzyłem oczy, poruszałem rękami i nogami. Z dnia na dzień czułem się coraz lepiej, a moja poprawa była szybka i nieoczekiwana. Lekarze byli zdumieni tym, co się działo. To wszystko działo się dzięki modlitwie, wierze i wsparciu moich najbliższych.
Po 60 dniach w różnych szpitalach, wróciłem do domu, chociaż moja droga do pełnego zdrowia była jeszcze długa. Miałem operację na tchawicę, która była zwężona, co również stwarzało dodatkowe komplikacje zdrowotne. Byłem słaby, ale nie poddawałem się. Z pomocą lekarzy i dzięki modlitwom udało mi się przezwyciężyć kolejne trudności.
Dziś, patrząc wstecz, jestem pełen wdzięczności. Wiem, że moje życie zostało mi dane po raz drugi. Cuda istnieją. Czasami wydaje się, że wszystko jest stracone, ale Bóg ma dla nas plan, który może zaskoczyć nas w najmniej oczekiwanym momencie. To, co przeżyłem, to dowód na to, że nie jesteśmy sami, że modlitwa ma potężną moc, a wiara może zdziałać rzeczy, które wydają się niemożliwe.
Dziękuję.
Mateusz
Ćwiklice, 09.04.2025
Comments are closed.