Wielki Tydzień [1933]
Był to dla S. M. Dulcissimy szczególnie trudny. S. M. Lazaria [Stephanik] pisze w liście do S. M. Honoraty [Masur] (z 17 kwietnia), że chora bardzo cierpiała nocami. „Odczuwałam – pisze – że widzę ciężko chorego na serce, który w każdej chwili może umrzeć (brak oddechu, sine wargi, puls 50-60, chociaż w ciągu dnia dostawała mocną kawę, a w nocy 4-5 zastrzyków nasercowych). Od wczoraj jest lepiej; pomimo cierpień w ciągu dnia wstawała, gdyż tak chciała św. Teresa: cierpienie należy ukryć.
(…)
Wielki Post [1934]
W Wielkim Poście [1934] S. M. Dulcissima cierpiała jeszcze więcej. Dzień i noc dręczyły ją nieprzerwanie ostre drgawki połączone z kolką żółciową. Częściowo straciła pamięć. We śnie mówiła o nadchodzącym rozlewie krwi i prześladowaniach.
„Módlcie się i ofiarujcie wiele. Nieszczęście przyjdzie z Berlina, tam gdzie jest wielu ludzi i przeniesie się na Śląsk. Może też przyjść do nas, do Polski. Ale nie bójcie się, jesteście w rękach Bożych ”.
Zalecała w szczególności ofiarowanie drogocennej Krwi i Różaniec do Pięciu Ran Pana Jezusa. Również poza okresem Wielkiego Postu trwały jej prorocze wizje.
(…)
Wielki Post [1935]
Wielki Post [1935] przyniósł S. M. Dulcissimie znów szczególne cierpienia. Drgawki pochodzenia mózgowego dokuczały jej 1 i 2 marca. 3 marca, wyczerpana atakami, nie mogąc mówić, napisała do siostry przełożonej Lazarii: „Teraz już nie mogę. Pomóż mi modlić się i naucz mnie być wdzięczną Zbawicielowi za zesłany krzyż! Jezus powinien wynagrodzić ci twoje trudy. Przynajmniej teraz chciejmy wypełnić zesłane przez Boga milczenie! Jezus chce teraz mówić sam. Powinnaś mieć jeszcze wiele radości. Modlę się obecnie podwójnie za wszystkich, ponieważ nie mogę mówić”.
Gorzkie cierpienie Zbawiciela było w Wielkim Poście jej najgłębszym, ustawicznym tematem rozmyślania. W nim była wciąż zatopiona. Całkowite oddanie się tajemnicy krzyża wynagrodził Pan szczególnym przywilejem: niewidocznym, ale odczuwalnym charyzmatem stygmatów na rękach i nogach, a wkrótce potem także na jej sercu. Miała wielkie bóle w dłoniach, przy czym trzy pierwsze palce łączyły się kurczowo razem. Również powierzchnia stóp bolała ją bardzo, co nie pozwalało na proste stanie lub na normalne poruszanie się. S. M. Dulcissimą wyjaśniła to na początku słowami: „Mam reumatyzm”. Pokazując wewnętrzną stronę dłoni powiedziała: „To tak boli, kłuje, tak rwie, czasami przychodzi tak nagle”. Głos św[iętej] Teresy powiedział jej: „Musisz odtworzyć całkowicie Jezusa w sobie”. Zrozumiała tę wypowiedź jako duchowe naśladowanie Boskiego Zbawiciela. Gdy jednak św. Teresa dała jej praktyczne rady jak się ma zachować w tym stanie, zauważyła wtedy, że były to ukryte blizny, przez które miała być podobna w pewnym stopniu do cierpiącego Zbawiciela. Z dziecięcą prostotą mówiła do S. M. Lazarii: „Powinnam zgiąć dwa ostatnie palce do środka dłoni, wtedy inni ludzie nie zauważyliby, gdy to rwanie przyjdzie nagle. Również stopy i nogi powinnaś owijać mi mocnej, wtedy będę miała więcej wsparcia, będę mogła iść lepiej i nic się nie zauważy”.
Ból na powierzchni dłoni odczuwała między kośćmi palca wskazującego i środkowego, ale tylko wewnątrz, nie na dłoni ze strony zewnętrznej. Podobnie ból nóg – występował tylko pod stopami tak, że S. M. Dulcissima przy chodzeniu stąpała najczęściej na pięcie lewej stopy. Prosiła usilnie Boskiego Zbawiciela, by nie pozwolił ukazać się bliznom, żeby ludzie ich nie zauważyli. Chciała cierpieć całkiem w ukryciu. Zapowiadając tajemnicze stygmaty, św. Teresa przyrzekła jej, że pomoże tak w łagodzeniu boleści, jak i w poruszaniu dłońmi i stopami.
O. Joseph Schweter CSsR
Na podstawie książki „Oblubienica Krzyża” Katowice 1999
Comments are closed.