Moja córka jest muzykiem. Jakiś czas przed świętami Bożego Narodzenia dostała propozycję zagrania na Sylwestra. […] Warunkiem było, aby jej zespół liczył 3 osoby. Była to dla mojej córki ważna sprawa, jako, że sama wychowuje dwóch synów i jest bezrobotna. Udało jej się i skompletowała zespół, po czym w obecności jednego z muzyków podpisała jednoosobowo umowę z hotelem.
Za pracę wszyscy mieli sporo zarobić a jeśli któraś ze stron nie dotrzymała by umowy, to drugiej stronie winna byłaby wypłacić podwójną sumę zarobku. Początkowo wszystko jawiło się pięknie. Jednak szybko pojawił się problem. Wprawdzie córka znalazła trzeciego muzyka koniecznego do kontraktu, ale ten, który jej towarzyszył przy podpisywaniu umowy i który ją namówił, aby podpisała umowę w imieniu wszystkich, nagle zaginął. Ten człowiek mieszkał w innym mieście i niestety nie miał telefonu, a kontakt z nim był możliwy jedynie przez osoby trzecie. Na dodatek zabrał opracowania utworów, tak że nawet zatrudniając kogoś innego, trzeba by było wykonać gigantyczną pracę nowego opracowania muzycznego.
W tym czasie zaczęłam modlić się do siostry Marii Dulcissimy, aby uprosiła mi łaskę dla mojej córki, by ta zarobiła pieniądze, które przecież były jej potrzebne na życie. Prosiłam, aby córka nie płaciła za czyjąś niesolidność bo przecież nie ma z czego.
Zaginiony muzyk się zjawił, potem znów zniknął i tak ta niepewność, czy zagrają…. trwała do 30 grudnia a ja wciąż się modliłam. Ostatecznie 30 grudnia muzyk zjawił się i wszystko zakończyło się zgodnie z umową.
Sądzę, że to siostra Maria Dulcissima wyprosiła te łaskę, że wszystko skończyło się dobrze. To naprawdę nie była błaha sprawa. Do dziś ogarnia mnie przerażenie na myśl co by się stało, gdyby sytuacja potoczyła się inaczej.
pozdrawiam z Krakowa
Comments are closed.