Rozważanie adwentowe z siostrą Marią Dulcissimą w tle
Ks. Henryk Olszar, 18 XII 2021 rok
Ewangelia (Mt 1, 18-24)
Jezus urodzi się z Maryi zaślubionej Józefowi, potomkowi Dawida
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Rozważanie adwentowe z siostrą Marią Dulcissimą w tle
Z jakiej niewoli Bóg chce mnie wyprowadzić?
Z indywidualizmu do bezinteresowności,
z szukania przyjemności do poświęcania się,
ze ślizgania się po powierzchni
do mocnego stąpania po ziemi…
On zaprasza mnie do patrzenia w głąb,
wyprowadza z natłoku informacji ku ciszy,
z chaosu do prawdy.
Wyprowadzanie z takiej niewoli
może być bolesne, bo…
może okazać się, że jestem pusty.
Przeciwieństwem niewoli jest wolność,
która stała się aktualnie pojęciem absolutnym,
określającym niezależność, swobodę, luz.
Prawdziwą wolność przynosi jednak
oczekiwany przez proroka Jeremiasza król,
który w Osobie Chrystusa oddaje siebie człowiekowi.
A oddać siebie to znaczy
ograniczyć swoją wolność ze względu na drugiego.
Tytułem mesjańskim, o którym słyszymy w Ewangelii,
są słowa: Józefie, synu Dawida.
Odnoszą się do męża Maryi.
Słowa te zapraszają mnie
do głębokiej refleksji nad tym, kim jestem,
do czego jestem powołany.
Józef ma wielkie wątpliwości.
Największa z nich to ta
czy otworzyć się na moc i potęgę Boga,
czy też pozostać w swoich małych planach,
które tak szybko się zmieniają.
Wielkość tego mężczyzny polega właśnie na tym,
że otwiera się na coś większego, coś,
co go przekracza,
na piękno, wielkość i moc dobra.
Józef akceptuje słowa anioła
i od tego momentu troszczy się
o dzieło Boga w sobie i w Maryi,
która od tej pory jest mu na nowo zadana.
A jak ja mogę otworzyć się na dzieła Boga
we mnie i w drugim człowieku?
Posłuchajmy przykładu:
W czerwcu 1933 roku
służebnica Boża siostra Maria Dulcissima Hoffmann SMI.
nazywana śląską Małą Tereską,
wysłała z Brzezia nad Odrą list do swojego
byłego proboszcza, ks. Jana Pachy.
Napisała w nim przejmujące słowa:
„[Księże Proboszczu] przypominam się dziś,
aby przekazać szczere życzenia
oraz błogosławieństwa z okazji imienin.
Z wdzięcznością składam w dniu dzisiejszym
moje modlitwy, prace dnia oraz drobne ofiary.
Jako biedna siostra tylko takie potrafię złożyć podarunki.
Jednak mogę prosić Jezusa i Maryję,
by dali Księdzu wszystko,
czego tylko potrzebuje dla własnej duszy i ciała;
także wszystkiego, czego potrzebuje
dla dusz poświęconych jego opiece.
Przekonana jestem, że Dobry Pan udzieli wszystkiego.
Niech się spełnia święta wola Boża.
Jestem zawsze przygotowana na chwilę śmierci.
Myślę, iż Pan Bóg prowadzi mnie dziwnymi drogami,
których sama nie pojmuję.
A gdy cierpienia mnie przygniatają,
[to] powtarzam sobie:«Panie, niech się wypełnia Twoja wola”, a nie moja».
Jakże pragnę codziennie przez ręce kapłana
zaofiarować się Bogu.
Proszę, proszę bardzo Księdza Proboszcza
położyć mnie, przynajmniej raz na patenie,
a będę serdecznie wdzięczna Księdzu za ten wspaniały czyn.
Jak mało, niewystarczająco,
zastanawiamy się nad słowem Jezusa oraz Maryi.
Te dwa słowa są przecież księgami,
których nie da rady przestudiować.
Nieraz tracę odwagę,
bo odchodzi jedno cierpienie,
a wkrótce nadchodzi drugie.
A ja jako zwykły człowiek tak się lękam cierpień.
Pragnęłam w klasztorze stać się świętą
i wiele wyprosić łask.
Taki zresztą był mój zamiar,
gdy wstępowałam do klasztoru”.
Jej krótkie życie naznaczone było modlitwą i cierpieniem.
Była prostą, zwyczajną zakonnicą,
która – patrząc po ludzku –
nie dokonała niczego wielkiego.
Do dziś jednak pamięć o niej jest żywa.
Kwiaty na jej grobie nie więdną, świece nie gasną,
a wielu doświadcza jej orędownictwa.
Adwent jest czasem otwierania się na świętość.
Prośmy Boga nie o nasze dobre samopoczucie,
nie o nasze nic nierobienie,
nie o naszą kanapową egzystencję.
Prośmy go o prawe sumienie, pomnożenie łaski.
Prośmy, aby słabsi od nas zyskali zdrowie duszy i ciała.
Prośmy za tracących sens swojego życia,
za pogrążonych w depresji po odejściu bliskich,
utracie pracy, zdiagnozowanej chorobie.
Prośmy o jedność naszej wspólnoty rodzinnej i parafialnej,
Prośmy o usunięcie w nas zastoju – w dobie indywidualizmu,
samozadowolenia i covidowowych zmagań.
I dziękujmy…
Za talenty i zdrowie,
Za nadzieję i dobre przykłady.
Za poświęcenie i dobre owoce życia.
Za innych, którzy byli i odeszli, są i będą.
I za ten dzień…
Dziękujmy.
Amen!
Ks. Henryk Olszar, 18 XII 2021 rok
Comments are closed.