32 415 68 48
 

Cud w rodzinie Jana Darowskiego

top feature image

Cud w rodzinie Jana Darowskiego

Chcesz szukać w Brzeziu skarbu to go znajdziesz przy kościele w sarkofagu. Jest nim Sługa Boża siostra Dulcissima, która jest Gospodynią, Orędowniczką i Strażniczką Brzezia. Nie na próżno grób jest oblegany przez parafian i ludzi spoza parafii. Wystarczy tam być w niedzielę od rana do wieczora, a także w dni powszednie.

Jan Darowski, poeta i tłumacz Miłosza i Szymborskiej na angielski, stracił w dzieciństwie całkowicie wzrok i słuch. A potem je odzyskał dzięki modlitwie s. Dulcissimy

Jako 84-letni Brzezinianin od dzieciństwa do dziś odczuwam Jej wyproszone łaski u Pana Boga. W różnych życia tarapatach zawsze była blisko mnie. W roku 1935, w ósmym roku życia zachorowaliśmy z bratem Janem na szkarlatynę. Na ówczesne czasy dla matek i rodziców wielki postrach. Gorączka przez całe doby nie ustępowała. Przyjeżdżał do nas lekarz z Pszowa dr Lamża, który tylko matkę i nas pocieszał. Nie było już skutecznych lekarstw, bo na ówczesne czasy medycyna była zacofana. Ja dostałem ostre zapalenie stawów i nie mogłem chodzić. Gorzej było z bratem, który dostał zapalenia ucha środkowego i groziło mu kalectwo, stąd też stracił wzrok i oślepł całkowicie. Mieliśmy mamę bohaterkę, która się nie poddała i uwierzyła, że Pan Bóg może wszystko. Chodziła codziennie do klasztoru na Mszę Świętą i o tym opowiadała siostrze Lazarii, która była jej serdeczną przyjaciółką.

Wizyta siostry Dulcissimy

Gdy się siostra Dulcissima o nas dowiedziała kazała się matce gorąco modlić i przyrzekła, że Ona i współsiostry będą się o nasze zdrowie modlić. Chociaż już była sama kaleką odwiedzała ludzi chorych. Dziś jeszcze widzę jak z siostrą Lazarią do nas szła siostra Dulcissima. Była oparta jedną ręką o siostrę Lazarię a drugą rękę pod pachą wspierała się na tzw. „drewnianym berle”. Widok żałosny. Widziałem ten widok przez okno, ale brat Janek już tego nie widział. Mieliśmy łóżko postawione przy oknie żeby widzieć świat, gdy siostra Dulcissima z siostrą Lazarią weszły matka płakała z wrażenia czując, że się coś zmieni.

Siostra Dulcissima zaczęła nas głaskać, przytulać do siebie, robiła krzyżyki na naszych czołach i błogosławiła. Modliła się gorąco na naszych oczach i powiedziała matce, że będzie prosić Pana Boga, by brat ujrzał znów świat. Po dwóch dniach gorączka zaczęła ustępować i zacząłem odczuwać dowład nóg. Siostra Dulcissima prosiła Boga, że odda bratu jedno oko, żeby znów widział i tak się stało, po kilku dniach brat Janek ujrzał świat, a siostra Dulcissima straciła wzrok na zawsze. Lekarz, który nas leczył co kilka dni jeszcze przyjeżdżał, na koniec powiedział matce: „Pani Darowska, ja tu nic nie zrobiłem, tu stał się cud”. Dlatego dozgonnie jestem wobec Niej dłużnikiem i na co dzień się do Niej uciekam, a Ona tak ukochała Brzezie, że co tylko u Boga załatwić może, uprosi i pomoże.

Pożegnanie

Chciałbym dodać, że jako dziewięcioletni chłopak uczestniczyłem w Jej pogrzebie. To była manifestacja jakiej w Brzeziu nie było i długo nie będzie. Ksiądz proboszcz Borzucki powiedział, żeby ludzie przyszli ubrani jak na wesele, bo umarła osoba święta. Byłem jako świadek pogrzebu przy ekshumacji. Tak samo zostałem powołany na świadka przy procesie beatyfikacyjnym.

Kazimierz Darowski

Comments are closed.

Post navigation

  Next Post :
Previous Post :   

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Czytaj więcej

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close