W styczniu 1998 roku zapadłam na zdrowiu. Miałam straszne bóle brzucha, a moja skóra stawał się żółta. Domownicy wezwali lekarza. Doktor po zbadaniu natychmiast skierował mnie do szpitala. Leżałam na oddziale zakaźnym przez dwa tygodnie, nawet nie zdając sobie sprawy z tego w jak ciężkim stanie się znajduję. Pęknął woreczek żółciowy, a rozlewająca się żółć zakażała cały organizm. Wtedy przeniesiono mnie na oddział chirurgii, gdyż niezbędna była operacja. Zabieg trwał wiele godzin. I chociaż lekarze zrobili, co w ich mocy, sami stwierdzili, że od tej chwili wszystko w rękach Boga.
W naszej rodzinie od zawsze modlimy się u grobu siostry Dulcissimy. Praktycznie nie rozstajemy się z Jej wizerunkiem na obrazku i grudką ziemi z jej mogiły. Dlatego wtedy w domu zrobiono „ołtarzyk”. W jego centrum stały obrazki siostry Dulcissimy, Matki Bożej i Najświętszego Serca Pana Jezusa, a także wspomniana grudka ziemi. Codziennie paliły się świece i trwała gorąca modlitwa. Po dwóch miesiącach pobytu w szpitalu zostałam wypisana do domu. Chociaż mój stan nadal pozostawiał wiele do życzenia, to z dnia na dzień odzyskiwałam nowe siły.
Wszyscy wierzymy, że to dzięki wstawiennictwu siostry Dulcissimy nadal cieszę się życiem. Dlatego przez 14 lat, które minęły od tego zabiegu, dalej modlimy się u grobu siostry i zapalamy znicze, dziękując za wszelkie łaski.
Rut Widenka
Comments are closed.