Na co dzień mieszkam w Katowicach, to tutaj przeżyłam bardzo trudne chwile razem z moimi dziećmi: synem i synową. Ponieważ urodził im się syn, któremu ojciec franciszkanin przy chrzcie świętym nadał imię Dominik. Dominik jako niemowlę był dotknięty chorobą metaboliczną (hiperamonemia). Dzieciątko mimo naszych starań i starań lekarzy zmarło w Wielki Piątek w 2001 roku.
Moja modlitwa o dalsze potomstwo dla syna i synowej trwała cały czas za wstawiennictwem służebnicy Bożej siostry Marii Dulcissimy Hoffmann. Prosiłam o natchnienie i wsparcie dla mojej synowej i obdarowanie jej następnym dzieciątkiem. Nosiłam cały czas przy sobie ziemię z grobu służebnicy Bożej siostry Dulcissimy.
Lekarze proponowali zabieg in vitro, lecz my jako rodzina katolicka nie podjęliśmy tej propozycji. Modliliśmy się razem z synową o oczekiwane dziecko. Mieliśmy głęboką ufność w Bogu, że nas wysłucha i nie zawiedliśmy się.
Doczekaliśmy się wnuczki, która urodziła się 19 grudnia 2003 roku. Na Boże Narodzenie 2003 mieliśmy w domu „ŻYWE DZIECIĄTKO”, które przyszło do naszych progów właśnie w dzień wigilii. Radość w domu i w całej rodzinie była niesamowita. Na chrzcie świętym nasza kochana wnusia otrzymała imię KAROLINKA.
Jesteśmy bardzo wzruszeni i dotknięci łaską Bożą. Matka i dziecko czują się dobrze.
Radość i pokój Boży nastał w naszej rodzinie. Jesteśmy przekonani, że wstawiennictwo u Boga służebnicy Bożej siostry Dulcissimy jest osiągalne i skuteczne.
Prosimy Boga o rychłą beatyfikacje służebnicy Bożej Siostry Dulcissimy.
Joanna G
Katowice 22.06.2004
Comments are closed.